Seks tantryczny to jeden z tych tematów „tabu”, wokół którego narosło wiele niezdrowych mitów. Niezrozumienie i brak rzetelnego wyjaśnienia czym właściwie jest tantra, doprowadziło do szeregu nieporozumień, które całkowicie zafałszowały wizerunek tego pojęcia.
Pojęcie seksu tantrycznego pochodzi z azjatyckiej filozofii i jest efektem wielu nurtów filozoficznych, a także mieszaniną pojęć z hinduizmu oraz buddyzmu. W sanskrycie tantra oznacza “narzędzie do rozciągania świadomości”, a myślą przewodnią jest tutaj założenie, że wszystko składa się na jeden byt. Skoro tak, to tyczy się to również kobiety oraz mężczyzny, którzy w zamyśle ideału seksu tantrycznego mają stać się w jego trakcie jednością. W formie teoretycznie kobieta symbolizuje tutaj energie energia yin, mężczyzna – yang. Podczas zbliżenia seksualnego ona zalewa go swoją energią duchową, a on ją – fizyczną. Nawzajem się uzupełniają i tylko jako para mogą stanowić całość.
Seks tantryczny jest „demokratyczny” oraz równościowy. W filozofii wschodu nie istnieje bowiem podział sferę duchową oraz cielesną. Zakłada się także, że kobieta ma równe prawo do seksualności jak mężczyzna. Jednocześnie nie istnieje kulturowe tabu, które nakazywałoby mężczyźnie wstrzymywać się z okazywaniem uczuć, co czyniłoby emocjonalność czymś niemęskim. Sam seks tantryczny jest też w dużej mierze oparty na teorii czakr, czyli miejsc w naszym organizmie, w których gromadzi się energia. W trakcie zbliżenia ma dochodzić do przeniesienia się energii z genitaliów do kolejnych czakramów. Samo to sprawia, że współżycie jest tutaj wydłużone, a seks stanowi swoisty rytuał, w którym dwoje ludzi ma się w sobie zatracić. Aby do tego doszło, potrzebne jest też zadbanie o odpowiedni nastrój. Aromatyczne świece, zaciągnięte zasłony, piękna pościel mają ułatwić i uprzyjemnić im zbliżenie. W takich okolicznościach nadzy partnerzy siadają po turecku naprzeciwko siebie, stykając się kolanami. Sam seks w naszym zachodnim rozumieniu następuje zaś dopiero wtedy, kiedy oboje pozbędą się wstydu.